Autor: Piotr Gawryś Artykuł z m-ka Brydż 8/1984 Piotr Gawryś
Osądźcie sami
W meczu o Superpuchar pomiędzy „Budowlanymi" Poznań, a „Czarnymi" Słupsk przytrafiły się w trakcie jednej z rund dwa rozdania, których przebieg i rezultaty wywołały w pokoju zamkniętym burzliwe dyskusje.
Nie podamy nazwisk bohaterów tego epizodu, zdradzimy tylko, że przy stoliku spotkali się jako przeciwnicy dwaj członkowie naszej redakcji.
Założenia: obie po partii, rozdawał S.
♠
K 7 6
♥
D 9
♦
A W 5 2
♣
9 7 4 2
♠
9
♥
K W 10 7 6 5 3
♦
---
♣
A W 10 8 3
♠
W 10 4 2
♥
A 8 2
♦
D 7 6 3
♣
K 6
♠
A D 8 5 3
♥
4
♦
K 10 9 8 4
♣
D 5
West
North
East
South
1 ♠
2 ♠
3 ♠
4 ♥
4 ♠
5 ♥
ktr.
pas
pas
pas
Gdy po pierwszym wiście w dziesiątkę karo rozgrywający sprawnie zrealizował dwanaście lew na linii N-S rozpętała się burza. Obu graczom nie brakowało argumentów.
N : „Czy musiałeś otwierać po partii na pierwszym ręku z 11 PC w tym druga dama?"
S : „Chyba nie mówisz serio, przecież tak jak gramy byłem za silny na Wilkosza".
N : „Z czym licytujesz 4♠ na swobodnej pozycji - czy nie wystarczy, że otworzyłeś „z tym śmieciem"?
S : „Musiałem licytować, gdyż mój pas byłby nieforsujący, a sądziłem, że mamy tanią obronę. W tym układzie leżeliśmy tylko za dwieście".
N : „Miałem 10 PC i zrównoważony układ po twoim otwarciu, a w pikach tylko trzeciego króla wiec dałem kontrę, ale nie rozumiem dlaczego ją przyjąłeś?"
S : „Powinno być dla ciebie jasne, że jestem slaby i mam duży układ - przecież wszyscy licytowali do wysokości czterech po partii. Gdybyś dostrzegł, że prawdopodobnie moim drugim kolorem są kara licytowałbyś wyżej.
Kilka rozdań później losy się odwróciły.
Założenia: WE po partii, rozdawał S.
♠
D W 7 5 2
♥
A 10
♦
W 6
♣
K 10 8 5
♠
A 6
♥
6 4 3 2
♦
A K 7 3
♣
A D 4
♠
K 9 8 3
♥
---
♦
D 10 8 5 4 2
♣
W 7 2
♠
10 4
♥
K D W 9 8 7 5
♦
9
♣
9 6 3
Po otwarciu 3♥ przez S wszyscy spasowali. Wpadka za 50 nie zmartwiła specjalnie rozgrywającego, gdyż przeciwnicy mieli do wygrania wykładanego szlemika w karo.
W gruncie rzeczy i W i E rozumieli racje, którymi kierował się partner pasując, ale uzyskany wynik był tak mizerny, że nie mogło obyć się bez komentarzy.
W : „Dlaczego nie ożywiłeś? Z renonsem kier i dwukolorówką powinieneś dać kontrę re-open".
E : „Mogłem łatwo postawić 530 lub 800 i nie wiem co byś wtedy powiedział o wznawianiu licytacji z sześcioma miltonami. A ile ty miałeś punktów? Siedemnaście??"
W : „Nie miałem wyjścia. Nie mogłem zalicytować 3BA bez zatrzymania kierowego, a na kontrę wywoławczą nie miałem pików".
E : „W dalszym ciągu nie rozumiem, jak mogłeś spasować z tak silną ręką".
Ocenie Państwa pozostawiamy, który z graczy obu par miał więcej racji. Na tym się jednak cala historia nie zakończyła.
Gdy przystąpiono do porównywania rezultatów w krytycznych rozdaniach okazały się zaskakujące.
W rozdaniu pierwszym para WE w pokoju otwartym doszła aż do 6♦. NS nie zdecydowali się na obronę i kontrakt ten obiegł z pasami. 1050 z pokoju zamkniętego zaowocowało 5 imp. zysku.
W rozdaniu drugim S z pokoju otwartego by! bardziej bojowy i otworzył 4♥. W dał kontrę, a E zniósł na 4♠. W (bez przekonania, ale cóż miał zrobić) spasował i NS zapisali 200. Zapis 50 dla WE z pokoju zamkniętego przyniósł 6 imp.
W tej sytuacji nie można się dziwić, że gracze z pokoju zamkniętego radykalnie zmienili ocenę własnych zagrań. Jedną z podstawowych umiejętności eksperta brydżowego jest przecież umiejętność dostosowywania analizy do aktualnej sytuacji. W i E zgodnie już twierdzili, że w drugim rozdaniu „nic nie dało się zrobić", a S wspominał coś nawet o celnej „kontrze - stop" partnera w rozdaniu pierwszym.