<< Strona główna
Księgarnia brydżowa Księgarnia brydżowa Księgarnia brydżowa Poznajmy się BBO
Szukaj

Autor: Jan Wieczorkiewicz
Artykuł z m-ka BRYDŻ 5/1957

Jak położyłem mistrza

Któregoś dnia zadzwonił do mnie Kazio -,,Lotnik" z wiadomością, że przyjechał z Francji przyjaciel jego ojca, inż. Polak (nazwisko, nie narodowość) i obiecał w sobotę zagrać z nami w brydża. Skład partii miał być zwykły: Katon, Żmijka, my no i Polak. „W sobotę o siódmej jesteś u mnie!" - oświadczył mi jednym tchem Kazio i położył słuchawkę.
Wiadomość ta zelektryzowała mnie. Nazwisko inż. Polaka znałem z pism zagranicznych. Wiedziałem, że nie dalej jak przed rokiem wraz z jednym z najlepszych ówczesnych brydżystów świata, Anglikiem płk. Jacobsem, wygrał międzynarodowy turniej parami w Paryżu, turniej, w którym małżeństwo Culbertson zajęło dopiero czwarte miejsce. Culbertson był już wówczas u szczytu sławy.
Możecie sobie wyobrazić, co to była za „frajda" dla „szczeniaka" jakim wtedy byłem, zagrać z takim mistrzem. Ileż można zobaczyć pięknych zagrań, ile się można nauczyć! Gdzieś w głębi duszy widziałem w marzeniach jak mistrz ściska mi rękę mówiąc: „nie spodziewałem się znaleźć w Warszawie taki talent brydżowy!" lub coś podobnego.
Ciągle snuły mi się po głowie jakieś nadzwyczajne rozkłady, które oczywiście bezbłędnie rozgrywałem, jakieś finezyjne licytacje i... nie mogłem doczekać się soboty.
Wreszcie nadeszła. Stawiliśmy się punktualnie. On też. „No, młodzieńcy, zobaczymy, co też umiecie!" - powitał nas wesoło. Z nabożeństwem usiedliśmy do stolika. Nie wiem co mi się stało, czy wpłynęła na to trema, spowodowana obecnością mistrza, czy też to, że karta mi „nie szła", ale paskudziłem, jak nigdy. Nic mi nie wychodziło. Ogarnęła mnie rozpacz; ja, który w licznym gronie znajomych uchodziłem za materiał na mistrza, kompromitowałem się wobec prawdziwego mistrza. Wreszcie postanowiłem się opanować, grać wolno, spokojnie i myśleć logicznie.
Nabrałem ducha dopiero po krótkiej przerwie na kolację. Do pierwszego robra wylosowałem Katona. Przede mną Lotnik, za mną - mistrz. Katon rozdaje karty i pasuje; Lotnik licytuje karo. Ja mam w kierach AD 10 9876 5, w karach 4 blotki, blotkę w treflach i renons pikowy. Z taką kartą po pasie mego partnera trzeba „zasuwać" blok. Licytuję 4
. „Szlemik w pikach" licytuje' za mną Polak. Katon, zimny i spokojny jak zawsze - kontruje. Następują trzy pasy i wyjście Katona w waleta kier.
Otwiera się „stół":

 6 4
 4
 K D W 10 6
 A D W 10 6
 
 ---
 A D 10 9 8 7 6 5
 8 5 3 2
 4

Odzywka w karach była trochę „lotnicza" ... ale dwie koronki. Zabiłem waleta kierowego asem, na którego Polak bez chwili namysłu zrzucił króla, wziąłem lewę i złożywszy karty zacząłem myśleć: „Czego chciał Katon, dając kontrę? Oczywiście szukał czegoś niezwykłego. Ale czego? Przecież taki mistrz jak Polak, mając do oddania lewę kierową, nie zalicytowałby szlemika bez asa karo i pełnych pików. Zatem Katon ma przebitkę w treflach lub karach. W treflach ja mam singla, na stole jest ich pięć, to razem sześć; Polak musiałby mieć siedem trefli, króla kier i tylko pięć pików. Niemożliwe! Przebitka musi być w karach. Ja mam cztery, na stole jest ich pięć, a u Polaka muszą być cztery. Uradowany, że znalazłem rozwiązanie zagadki, ze złożonych 'kart, nie patrząc, wyciągnąłem blotkę karo i położyłem na stole, patrząc jednocześnie na mistrza, jakie to na nim zrobi wrażenie. I zrobiło... Brawo, znakomicie zagrane!" - odezwał się mistrz. Spojrzałem na stół i zdębiałem: leżała tam zagrana przeze mnie piątka kierowa, którą omyłkowo rzuciłem na stół zamiast piątki karo. W pierwszej chwili miałem ochotę zapaść się pod ziemię. Co za kompromitacja: wyjść w podwójny renons przy szlemiku, mając w dodatku pewną wpadkę (według mego mniemania) przy innym wyjściu i narazić się na ironię inż. Polaka, który dotychczas bardzo pobłażliwie traktował nasze błędy!
Zanim otworzyłem usta, aby wytłumaczyć omyłką, mistrz dorzucił dwójkę kier, a Katon z rozmachem przebił siódemką pik. „Nie myślałem, żebyście mnie w taki sposób położyli!" oświadczył Polak, otwierają karty.



 6 4
 4
 K D W 10 6
 A D W 10 6

 8 7 3 2
 W
 9 7 4
 9 8 5 3 2
 ---
 A D 10 9 8 7 6 5
 8 5 3 2
 4

 A K D W 10 9 5
 K 3 2
 A
 K 7


 
„Po otwarciu stołu zorientowałem się - wyjaśnił inż. Polak - że może mi grozić przebitka kierowa, a ponieważ król kierowy był w tych warunkach niepotrzebny zrzuciłem go, aby zasugerować, że mam singletona i sprowokować inne wyjście. Nie przypuszczałem, że wśród młodych adeptów sztuki brydżowej znajdzie się taki, który nie da się zwieść tą zrzutką. Szczerze panu winszuję tego zagrania!" - dodał zwracając się do mnie.
Długo potem komentowano naprawdę mistrzowską zrzutkę króla kier no i moje zagranie.   
Chodziłem w sławie jak w słońcu.


wykonanie: Strony internetowe gdańsk - Netidea.pl