Autor: Adam Dziódzio Artykuł ze Świata Brydża 6/1988
Opowieści Czytelników
Gratulacyjny as
Starszy pan z lubością zaciągnął się ze starej, poczerniałej fajki i wypuścił do góry dymek w kształcie „czerwiennym", wzbudzając tym zachwyt młodych adeptów zakładania impasów. Zaprosili go do swojego brydżowego kółka na wieczór karcianych opowieści przy słomkowej herbatce i ciastkach, w świetle lampy naftowej (remont oświetlenia przedłużał się trzeci miesiąc). Zaciągnąwszy się raz jeszcze, starszy pan rozpoczął swą opowieść.
Jedną z najoryginalniejszych rozgrywek widziałem onegdaj na pewnym turnieju indywidualnym. Na wszystkich stołach rozpoczęła się gra, tylko u nas nie było mojego partnera. Wreszcie, na salę wpadł młody zziajany człowiek. Dysząc z wysiłku, zasiadł naprzeciwko mnie, mamrocząc pod nosem przeprosiny. Można zaczynać? - niecierpliwiła się zażywna jejmość z mojej lewej strony. Skoczyła na 2♠. Mój młody partner szybko zgłosił 3♣ i jeszcze szybciej padła kontra z południa. W tej sytuacji mój 15 sekundowy namysł był chyba wiecznością. Spasowałem...
♠
K 10 7 6 5 3 2
♥
A 10
♦
D W 4 3
♣
---
♠
D W 9 8 4
♥
9 6 4
♦
A K 8 6 5
♣
---
♠
A
♥
K 5
♦
7
♣
K 10 9 8 7 6 5 3 2
♠
---
♥
D W 8 7 3 2
♦
10 9 3
♣
A D W 4
Po wiście dyską karo wyłożyłem dziadka - dodając: proszę rozgrywać spokojnie, szybką licytacją nadrobiliśmy stracony czas.
Te słowa nie dotarły chyba do mojego partnera, gdyż bez zastanowienia zadysponował asa karo dodając z ręki blotkę, a następnie króla karo, wyrzucając w pośpiechu... asa pik! S, dodając do kara, z uśmiechem stwierdził: To jest gratulacyjny as dla dziadka. Mój partner poczerwieniał jak król karo, który leżał jeszcze na stole, coś tam pomruczał pod nosem i zagrał ze stołu kiera udając się w ekspas kierowy. Odetchnął z ulgą, gdy król wziął lewę, i zagrał króla trefl z ręki, którego po namyśle, S zabił asem.
Gdy przeciwniczka dodała blotkę pikową, rozgrywający pokazał karty. Oddaję jeszcze dwa trefle i kiera - stwierdził. Uśmiech zgasł na twarzy właściciela ostatniej lewy. Przyjrzał się dokładnie całemu rozkładowi; no cóż, nie trafiłem pierwszego wistu, a pan ładnie zagrał.
Dziś, gdy wspominam to rozdanie, do tej pory nie wiem, czy mój przypadkowy partner wyrzucił asa pik przez pomyłkę, czy też wykonał to genialne zagranie z pełną świadomością.
Nadesłał: Adam Dziódzio