<< Strona główna
Księgarnia brydżowa Księgarnia brydżowa Księgarnia brydżowa Poznajmy się BBO
Szukaj

Autor: Elzbieta i Krzysztof Sokołowscy
Artykuł z m-ka BRYDŻ 7/8 -1992
Elżbieta i Krzysztof Sokołowscy

JEAN BESSE — TECHNIKA


Motyw techniczny jest dla dobrego brydżysty tym samym, czym dla wytrawnego melomana motyw muzyczny. Po prostu melodia sama wpada w ucho. A jeżeli melodia się podoba, to zostaje zapamiętana na długo. Talent techniczny polega na kojarzeniu motywów technicznych ze stojącymi przed graczem zadaniami.
Motyw stworzenia pozorów siły skojarzył sobie niewątpliwie Jean Besse, rozgrywając następujące 3BA z ręki S po ataku pikowym.

 
 W 10
 K 5 4 2
 K 8 5 3
 K W 7
 
 K 9 7 5 3 2
 W 8
 7 2
 A 4 2
 8 6
 D 10 9 3
 W 10 9 6 4
 D 3
 
 A D 4
 A 7 6
 A D
 10 9 8 6 5
 

Gdy walet ze stołu wziął lewę, stało się jasne, że W zaatakował spod długiego króla pik. W konsekwencji groźnym dla losów kontraktu przeciwnikiem został jego partner E. Początkujący brydżysta może mieć wątpliwości, dlaczego to E jest groźny, skoro W ma piki. Otóż groźnym dla losów kontraktu jest ten obrońca, którego rozgrywający będzie się starał za wszelką cenę nie dopuścić do ręki. W tym przypadku ponowne zagranie w piki z ręki W nie jest niebezpieczne, natomiast takie zagranie z ręki E zakończy się podegraniem zatrzymań rozgrywającego.
Gdy rozdanie to było rozgrywane w brydżramie ME 1973 w meczu Szwajcaria - Szwecja, komentator stwierdził, że zadanie, przed którym stoi Bessę (wyrobienie trefli nie dopuszczając do ręki E) jest niewykonalne.
A jednak Besse dokonał tego z łatwością. Zagrał natychmiast po wzięciu lewy pikowej w blotkę trefl ze stołu!
Czy E mógł przypuścić po tym zagraniu, że rozgrywający ma w ręce tylko dziesiątkę? E przypuszczał, że jest to zagranie do asa w ręce rozgrywającego, dołożył więc blotkę a Besse wygrał kontrakt i to w dodatku z nadróbką.
Dla porządku trzeba jeszcze stwierdzić, że Besse grając blotkę spod honorów do pustej ręki, absolutnie niczym nie ryzykował losów kontraktu. Przy niektórych rozkładach kart przeciwników mógł stracić najwyżej nadróbkę, a jego zasługa polega właśnie na tym, że jego fortel mógł mu przynieść wyłącznie korzyści.
Ale żeby tak zagrać, trzeba być takim technikiem, jak Besse, którego autorytet jest do dzisiaj niepodważalny.
Na niemalże każdym kroku możemy obserwować oszałamiające efekty postępu technicznego. Niestety, najczęściej technika dwudziestego pierwszego wieku ukazuje się nam na folderach reklamowych nowinek z rozwiniętego świata.
Patrząc na to z perspektywy głębokiego zacofania, nie bardzo wiemy do czego służy nowoczesna technika. Otóż w świecie rozwiniętym służy ona wyłącznie dla wygody. Celem używania całej skomplikowanej, nowoczesnej maszynerii jest jedynie wygoda jej użytkownika.
Zaś umiejętność posłużenia się złożonymi, ale za to bardzo sprawnymi narzędziami staje się tak konieczna jak umiejętność czytania i pisania. I nawet największy intuicjonista musi się pogodzić z koniecznością posługiwania się sprawnymi ale złożonymi narzędziami.
W brydżu techniką nazywamy wiedzę o tym do czego służą karty, zarówno rozgrywającemu, jak i obrońcom. Technika gry jest więc umiejętnością wykorzystania kart. A o tym, że największym znawcą brydżowej inżynierii jest Jean Besse inie trzeba będzie chyba przekonywać nikogo, kto obejrzy następujące rozdanie.



 10 9 6 4
 9
 9 7 2
 A W 10 8 3

 D 8
 K 8 5
 K 10 8 6 5
 D 9 2
 A W 5 3
 10 4 2
 W 4
 K 7 6 5

 K 7 2
 A D W 7 6 3
 A D 3
 4


Besse rozgrywał z pozycji S kontrakt 3i po wiście dwójką trefl, natychmiast zobaczył, że jedna lewa treflowa nie wystarczy mu do wygrania. Dołożył więc ze stołu waleta!
Obrońca E został tym zagraniem przekonany (grano wistem naturalnym), że to jego partner W, a nie rozgrywający ma singletona pik. Wyszedł zatem siódemką trefl do przebitki i zupełnie osłupiał, gdy Besse zrzucał na dwa trefle karo i pika z ręki.
Nie był to koniec problemów rozgrywającego. Ma on do wyboru impas karo lub ekspas pik. Ale Besse zdyskontował zagranie przeciwnika do hipotetycznej przebitki. Jego wyjście siódemką było wskazaniem partnerowi wartości pikowych. Bessę mógł teraz wykorzystać tę informację (którą prócz ekstra lewy treflowej przyniósł mu jego fortel) i zagrał w pika do króla.
E
wskoczył asem i zagrał w trefla, licząc na ewentualną promocję lewy atutowej, ale Besse jako technik natchniony nie mógł nie stanąć na wysokości zadania. Zrzucił po prostu karo do lewy treflowej i oddał jeszcze tylko lewę na króla atu, wygrywając ten zaiste karkołomny kontrakt.
Nawet skromna częściówka może przejść do historii brydża dzięki takiej rozgrywce. I nawet największy intuicjonista doceni znaczenie techniki w brydżu, mimo że gra jest tylko rozrywką.
Polscy reprezentacyjni brydżyści od lat należą do ścisłej światowej czołówki i wszystkie techniczne sztuczki są im doskonale znane.
Fortele jako gra pozorów, to najwyższa szkoła brydżowej jazdy. I dlatego właśnie od forteli rozpoczęliśmy rozważania o technice gry. Technika w życiu codziennym sprawia, że to co niemożliwe dziś staje się możliwe jutro. A w brydżu?
Żeby zobaczyć jak niemożliwe staje się możliwe wystarczy przyjrzeć się kolejnej akcji Jeana Besse:


 10 8 2
 A 5
 A K D W 9 7
 10 5

 W 6
 K 10 9
 2
 D W 9 8 7 6 2
 D 9 4
 W 7 6 4 2
 6 5 4 3
 3

 A K 7 5 3
 D 8 3
 10 8
 A K 4


S rozgrywa szlemika pikowego po wiście treflowym. Rozgrywający bierze lewę i natychmiast gra asa atu. Siedzący na pozycji E Besse bez wahania dokłada damę!
Nie była to bynajmniej ekstrawagancja (mistrzowie nie pozbywają się lew ze złości), a zagranie wyrozumowane. Aby się o tym przekonać prześledźmy licytację:


North South
   1
2      2 BA *
3    4 **
  4 **
      4 BA***
    5 ****          5 BA*****
        6 ****** 6
pas   

* - nadwyżkowe
** - cue-bid
*** - Blackwood
**** - 2 A + K
***** - atutowa
****** - brak figury atu

Besse nie miał wątpliwości, że oba czarne króle są w ręce rozgrywającego, który za chwilę (jeżeli nic szczególnego się nie wydarzy) zagra króla atu.
Jak już wiemy do pierwszej lewy atutowej, nastąpiło dołożenie damy, co było wydarzeniem na tyle wyjątkowym, że skłoniło rozgrywającego do myślenia. Dopatrzył się on u W czwartego waleta z dziewiątką atu i aby uchronić się przed oddaniem dwóch lew atutowych zagrał blotkę do dziesiątki na stole.
Lewę wziął niczego nie rozumiejący W i nie pozostało mu nic innego jak ponownie zagrać w trefla do przebitki. W taki sposób Besse dokonał rzeczy niemożliwej - zmienił jedną lewę w dwie!
A więc granica między niemożliwym, a możliwym jest bardzo płynna. Ale nie na tyle, żeby ją swobodnie przekraczać. Dane jest to daleko nie każdemu - trzeba przecież zobaczyć jak, tę granicę przekroczyć. A technik natchniony widzi takie rzeczy.
Po prostu widzi to co jest ukryte przed innymi.
Tak jak natchniony inżynier widzi technicznym zmysłem działanie najbardziej skomplikowanej maszynerii, tak samo Besse dostrzega wszystkie możliwości ukryte w rozkładzie kart. Nie wiadomo jak to osiąga, ale jedno jest pewne - w żadnym wypadku nie ulega stereotypom. Wszelkie szablony niewątpliwie ułatwiają życie (decyzje przy stoliku), ale są też przeszkodą na drodze do samodzielności myślenia.
Aby stwierdzić do jakiego stopnia n;e ulega Besse magii szablonów, a polega na własnych przemyśleniach w czasie gry, zobaczmy jak potrafi wykorzystać wyjście przeciwnika pod podwójny renons.
Rozdanie pochodzi jeszcze z lat pięćdziesiątych, okresu w którym Besse dopiero rozwijał skrzydła.



 K W 10 2
 D W 8
 K 6 4 3
 K 3

 A D 8
 10 7 5 2
 A W 9
 A 10 4
 7 6 5
 K 6 4
 7
 D 9 8 7 6 5

 9 4 3
 A 9 3
 D 10 8 5 2
 W 2


W
otworzył licytację silnym 1BA (15-17) i ostatecznie Besse rozgrywał 3z pozycji S. Nastąpił atak dwójką kier. Ze stołu dama, zabita królem i asem.
Teraz Besse (ponieważ wiadome mu było, że wist nastąpił spod honoru) natychmiast odwrócił w kiery impasując dziesiątkę. Po zgraniu kierów rozgrywający wyszedł ze stołu królem karo, aby stworzyć sobie dojście do ręki, ale obrońca przepuścił. Po powtórnym zagraniu w karo ze stołu, W odegrał dwie lewy atutowe i chytrze wyszedł spod asa trefl.
Ujawnienie króla kier w ręce E powiedziało jednak rozgrywającemu, że wszystkie asy są w ręce W, z racji otwarcia, toteż chytry manewr obrońcy nie mógł się udać - Besse zadysponował ze stołu króla i odwrócił w trefla. Wytworzyła się końcówka, w której doszło do niespotykanego dotąd w historii brydża zagrania:



 K W 10 2
 ---
 6
 ---

 A D 8
 10
 ---
 10
 7 6 5
 ---
 ---
 D 9

 9 4 3
 ---
 D 10
 ---


Przy lewie utrzymał się obrońca W.
Widział on, że wyjście pikowe pozwoli rozgrywającemu dwukrotnie zaimpasować damę, więc zdecydował się wyjść pod podwójny renons w dziesiątkę trefl. Czytelnicy, widząc wszystkie karty mogą spróbować wymyślić jedyne prowadzące do sukcesu zagranie, do którego Besse doszedł przy kartach zakrytych.
Każdy brydżysta wie, że wyjście pod podwójny renons pozwala rozgrywającemu przebić na jednej ręce i pozbyć się przegrywającej z drugiej ręki. Ten manewr prowadzi do sukcesu w tak dużej ilości przypadków, że stał się stereotypem. Niemniej jednak Besse stwierdził, że stereotyp nie prowadzi w tym konkretnym rozdaniu do sukcesu i wyjście pod podwójny renons wykorzystał nietypowo - przebił na obu rękach!
Zachował w ten sposób możliwość dwukrotnego zaimpasowania damy pik we wszystkich możliwych wariantach dalszej gry. I tu właśnie leży sekret sukcesów Besse - przewiduje on konsekwencje własnych poczynań.
Samo nawet najbardziej nietypowe zagranie, zrobione wyłącznie z myślą o przełamaniu stereotypu, bez oglądania się na jego skutki, jest nonsensem. Odejście od szablonu wymaga solidnych podstaw, jakie zapewnić może tylko przeprowadzona do końca analiza skutków własnych działań.
Właśnie umiejętność przeprowadzenia analizy brydżowego rozdania do końca jest tą cechą, na której opiera się techniczna perfekcja Besse. A, że potrzeba do tego nie lada wyobraźni - pokaże nam następne rozdanie, rozgrywane przez technika techników na Olimpiadzie w Deauville w 1968 r.
Czytelnicy będą mieli okazję sami przekonać się, czy talent techniczny jest darem opatrzności - jak rozegrać 3BA z ręki S po licytacji:


West North East South
   pas
                1 BA(12-14)
2
2 3       3 ♠   
   3 BA
    pas...      

 K 4
 D W 9 7 5
 9 6 4
 W 10 7
 D 10
 6 4
 A K 10 8 7 5
 A D 9

i wiście piątką pik? Król ze stołu bierze lewę...

I teraz, gdy już każdy wie, jak by zagrał powiemy jak grał Besse. Otóż po utrzymaniu się na stole, zagrał (jak każdy) waleta trefl i (czy ktoś tak zagrał - jeśli tak to ma talent) przejął waleta damą!

Zagranie to wygląda na bezcelowe pozbycie się ewentualnej nadróbki, a jednak - jak się okaże - ma ono swój sens. Po wzięciu damą, rozgrywający ściągnął asa karo - od W spadł walet. Teraz rozkład honorów w rękach obrońców jest już jasny. As pik jest u W, a as z królem kler, oraz król trefl i dama karo u E - co wynika z faktu, że otworzył licytację. Co więcej dama karo jest najprawdopodobniej trzecia, przydało by się więc dojście do stołu, dla impasu. Możliwość taką Besse przewidział już wcześniej i gdy ściągnął asa trefl, król spadł jak zaczarowany, gdyż cały rozkład wyglądał tak:



 K 4
 D W 9 7 5
 9 6 4
 W 10 7

 A W 8 5 2
 10 3
 W
 8 7 6 5 3
 9 7 6 3
 A K 8 2
 D 5 3
 K 4

 D 10
 6 4
 A K 10 8 7 5
 A D 9


Pojawiło się dojście do stołu treflami, a pewny impas karo zwieńczył dzieło Bessa. Zauważmy, że w rozdaniu tym nie miały miejsca żadne wyrafinowane metody rozgrywki w rodzaju karkołomnych przymusów i wpustek, a tylko koordynacja prostych impasów. Zdolność wyprzedzenia rozwoju wydarzeń przy stoliku pozwoliła zawczasu przewidzieć wszystkie możliwości (a jak wiadomo, diabeł jest
schowany w szczegółach) i odpowiednio do okoliczności, przygotować ewentualne plany.
Technika brydżowa przez wielkie „T" to zdolność wykorzystywania najdrobniejszych niuansów w układzie kart. Mieliśmy właśnie okazję przekonać się, jak subtelne szczegóły nie są w stanie umknąć uwadze takich mistrzów techniki jak Besse.
Dlatego cieszy się on powszechnym uznaniem jako największy i niekwestionowany autorytet w dziedzinie techniki gry. Do zdobycia takiej pozycji przyczyniło' się niewątpliwie jedno z ostatnich rozdań finału Bermuda Bowl 1975. Mimo, że przy stole walczyli Włosi i Amerykanie. Besse jako komentator odegrał kluczową rolę.



 D W 8
 A W 9 6 5
 K 8 2
 A D

 7 6 5 2
 K 4 3 2
 W 5 3
 K 10
 4 3
 D 10 8 7
 D 10 6 4
 7 5 4

 A K 10 9
 ---
 A 9 7
 W 9 8 6 3 2


W pokoju zamkniętym, grająca na NS para amerykańska Wolff-Hamman zalicytowała i wygrała z nadróbką szlemika bezatutowego. Natomiast w pokoju otwartym Włosi Belladonna - Garozzo dolicytowali się wielkiego szlema w trefle. Rozgrywać miał sam Belladonna, a bronił się też nie byle kto - Eisenberg z Kantarem. Ten ostatni, zajmujący pozycję W, miał się okazać niefortunnym bohaterem tego rozdania, które zresztą okazało się decydujące dla wyniku całego meczu oraz podziału tytułów i medali.
Kantar zaatakował dwójkę kier, Belladonna przebił w ręku i natychmiast zagrał blotkę trefl. Gdy Kantar dołożył dziesiątkę, zaimpasował damą, a gdy ta wzięła lewę, odegrał asa atu. Król posłusznie spadł i Belladonna wygrał swoje. W tym momencie dżentelmeni schowali karty do pudełek i w chórze amerykańskich kibiców, głośno narzekających na fart Włochów, przystąpiono do obliczania wyników. Okazało się, że włoski Blue Team wygrał różnicą zaledwie 26 PM, natomiast gdyby szlem został przegrany - Amerykanie wygraliby mecz różnicą 3 PM. Kibice amerykańscy zaczęli narzekać na włoski fart jeszcze głośniej.
W tym momencie Besse, jako komentator brydżramy, zapytał co by się stało, gdyby Kantar do zagranego przez Belladonnę atu dołożył króla, który i tak skazany jest na spadnięcie.
Zaległa martwa cisza, a Bessę typowym dla niego, beznamiętnym tonem wyjaśnił, że po tym hipotetycznym zagraniu najprawdopodobniej Belladonna uznałby, że król Kantara był singlowy. A to by oznaczało, że Eisenberg ma czwartą dziesiątkę atu, która po spadnięciu króla stała się naturalną lewą.
Gracz klasy Belladonny z pewnością wie, że figurę atu można wyimpasować tylko na paradzie, która byłaby możliwa przy takim na przykład rozkładzie kart:



 D W 8
 A W 9 6 5
 K 8 2
 A D

 7 6 5
 K 4 3 2
 W 6 5 4 3
 K
 4 3 2
 D 10 8 7
 D 10
 10 7 5 4

 A K 10 9
 ---
 A 9 7
 W 9 8 6 3 2


Belldonna przygotowałby paradę następująco: odegrałby asa kier, zrzucając z ręki karo, przebiłby dwa kiery - dochodząc do stołu pikami. Potem wziąłby trzecią lewę pikową w ręce, a następnie odebrał dwie lewy karowe, przebił trzecie karo w ręku, a ostatniego pika z ręki przebiłby damą na stole. Bezradny Eisenberg byłby zmuszony do dokładania swoich atutów do lew rozgrywającego.
Ale to wszystko odbyłoby się tylko w wyobraźni Belladonny, gdyż w rzeczywistości Eisenberg przebiłby trzecią lewę pikową i kontrakt zostałby położony.
Po tym komentarzu w brydżramie zapadła martwa cisza i już żaden amerykański kibic nie narzekał na brak szczęścia. Co do Kantara, trzeba przyznać, że zniósł on ten despekt na honorze jak prawdziwy brydżysta - nie załamał się i już w następnych Bermuda Bowl został mistrzem świata. Nie umniejsza to bynajmniej zasługi Besse, że zobaczył (swym technicznym, nie wiadomo którym z kolei zmysłem)
zagranie nie mieszczące się w głowie nawet wielokrotnemu mistrzowi świata.
Besse otrzymał dar widzenia zagrań, niedostępnych dla innych śmiertelników od samego Piatnika (bożka brydżystów). Dar ten niestety sprawia, że najlepsze jego zagrania nie są do końca rozumiane przez przypadkowych amatorów zielonego stolika. Dlatego po serii karkołomnych manewrów proponujemy jedno prostsze, choć niemniej eleganckie zagranie mistrza techniki jako problem rozgrywkowy, pod hasłem „technika w służbie bezpieczeństwa".
Grasz w meczu, gdzie liczy się przede wszystkim bezpieczeństwo kontraktu. 


 10
 W 6 5
 D W 4
 A K 10 9 6 4
 A W 8 6 4
 A 10 2
 A 7 5
 D 2

 Jak rozegrasz 3BA z ręki S po wiście trójką kier, jeżeli E podłożył damę?

Bessę zabił lewę kierową asem i zagrał blotkę trefl spod damy do dziewiątki na stole. W ten sposób zapewnił sobie wzięcie dziewięciu lew niezależnie od rozkładu kart u przeciwników. Bezpieczna rozgrywka znalazła się jak najbardziej na czasie, gdyż autentyczny rozkład (rozdanie grano na Mistrzostwach Świata 1954 w Monte Carlo) wyglądał następująco:



 10
 W 6 5
 D W 4
 A K 10 9 6 4

 K 9 5 2
 9 8 4 3
 K 10 6 2
 3
 D 7 3
 K D 7
 9 8 3
 W 8 7 5

 A W 8 6 4
 A 10 2
 A 7 5
 D 2

 
E
bronił się, bijąc lewę treflową waletem i grając damę pik, ale Bessę zabił asem i odwrócił w kiery wyrabiając sobie dziewiątą lewę, podczas gdy obrona mogła ich wziąć tylko cztery: dwie pikowe, treflową i kierową.
Domeną Besse na zawsze pozostaną karkołomne kontrakty, które on potrafi wygrać dzięki swej przenikliwości. Przykładem będzie jeszcze jedno rozdanie z Mistrzostw Świata 1954 w Monte Carlo. Besse rozgrywał szlemika treflowego po ataku asem karo i zmianie wistu na kierowy.

 ---
 A K D 10 8 5 3
 K D 9 7 5
 3
 K 10
 6
 4 2
 A D W 10 9 8 7 2

Ku zdumieniu kibiców, Besse po wzięciu lewy kierowej zagrał atu z góry! Zdziwienie kibiców było jeszcze większe, gdy spadł singlowy król poza impasem. Po skończonym meczu zaciekawieni dziennikarze wręcz obiegli mistrza zapytując, co skłoniło go do tak nietypowego i zarazem skutecznego zagrania. Skorzystamy więc z okazji aby zaczerpnąć informacji z pierwszej ręki:
- Nie ma w tym nic nadzwyczajnego - odparł Besse. - Skoro przeciwnik mógł mnie odwieść od impasu atutowego wyjściem w piki, a tego nie zrobił to widocznie zależy mu na tym, abym ten impas wykonał. A ja nie lubię grać tak, jak sobie tego życzą przeciwnicy - zakończył.
Besse nie lubił być prowadzony na pasku przez przeciwników, gdyż dobrze wiedział, że ślad dobrowolnie wskazany przez adwersarza najczęściej prowadzi do złej drogi. Natomiast sam chętnie i nadzwyczaj umiejętnie sprowadzał przeciwników na fałszywe tropy. Oto jeszcze jedna próbka jego umiejętności jako obrońcy:



 A 5 4
 8 7 5
 K D 7 4
 K 3 2

 8 7 3
 A K 6 2
 6 5
 W 7 6 4
 K 6 2
 D W 10 4
 8 3
 D 10 9 5

 D W 10 9
 9 3
 A W 10 9 2
 A 8


Licytację otworzył S i rozgrywał 4. Besse się bronił na pozycji E. Po wiście partnera w asa i króla kier, zorientował się, że wszystkie zakryte wartości są w ręku rozgrywającego. Toteż gdy S przebił trzecie zagranie kierowe i zaimpasował króla atu. Bessę bez wahania przepuścił. W jednokrotnym przepuszczeniu nie ma oczywiście nic nadzwyczajnego, ale Besse przepuścił dwa razy. Upewnił tym rozgrywającego, że król atu jest w ręce W. Toteż S dostrzegł możliwość zabezpieczenia kontraktu przy podziale atu 4-2 (z hipotetyczną długością u W) poprzez odgrywanie kar przed trzecim zaatakowaniem.
Rozgrywający nie zmartwił się wcale: gdy W przebił trzecią lewę karową (Besse pozbył się ostatniego kiera), natomiast zupełnie osłupiał, gdy kolejne zagranie kierowe zostało przebite przez E. Trzeba w tym miejscu zauważyć, że jeśli rozgrywający zaatutowałby przy podziale atutów 4-2, to przegrałby grę, zupełnie bezpieczną przy założeniu, że król pik jest u W. Rozgrywający nie mógł więc zaatutować po raz trzeci, a więc pozornie szaleńcze odsłonięcie króla atu, było w rzeczywistości zupełnie bezpieczne - Besse niczym nie ryzykował, a jego zasługa leży w tym, że zdołał to zawczasu zauważyć.
Przenikliwość i logika Bessa na zawsze pozostaną niedościgłym wzorem dla wszystkich miłośników brydża. Aby docenić jego precyzje rozumowania spróbujmy zagrać tak jak Besse w normalnym (dla niego) rozdaniu.
Po licytacji:


West North East South
 1  1               pas             
1 ♠ 
 pas 2     pas   
  4 !  
    pas...      

 8 6 5
 A K W 7 3
 8 7
 K 8 4
 K 10 9 7 2
 9 8
 A D 6
 D 9 2

Nastąpił atak as i blotka atu. Dla rozgrywającego stało się jasne, że dama z waletem pik są w ręce E. W konsekwencji - wszystkie pozostałe ukryte honory obrońców (as trefl, król karo i dama kier) znajdują się w ręku W, z racji jego otwarcia.
Czy potrafisz tę informację wykorzystać tak jak Besse?

Besse zaimpasował damę kier. Gdy po odegraniu asa kierowego nie spadła dama, uznał że trzeba zabezpieczyć się przed podziałem tego koloru 4-2 z krótkością u
E (o tym, że obrońca W nie ma krótkich kierów, rozgrywający już wiedział). Przy krótkości u E pojawiało się niebezpieczeństwo przebicia drugiej figury kier i podegranie kar.
Bessę uniknął tego niebezpieczeństwa w sposób zadziwiająco prosty i skuteczny. Otóż zagrał po prostu ze stołu blotkę (!) kier. Jeżeli E teraz przebije, to rozgrywający zrzuci z raki karo. Po podegraniu kara przez obrońcę, S zabije asem i atutem dojdzie do dobrych kierów na stole.
Dodajmy jeszcze, że obrońcą (rozdanie pochodzi z Mistrzostw Świata w Biarritz) był wydawca amerykańskiego miesięcznika The Bridge World, Edgar Kapłan, stanowiący wraz z Besse nierozłączną parę komentatorów brydżram wszystkich największych imprez. Ich bezpośrednie spotkanie, tym razem jako przeciwników wywołało szalone zainteresowanie kibiców.
Kapłan oczywiście przepuścił kiera. Besse przebił wysoką blotką (trzeba być precyzyjnym do końca) i zagrał spod damy trefl. Lewę, którą, dla odmiany, musiał przepuścić W (Kay) wziął król ze stołu, skąd został zagrany as kier (teraz, gdy kiery już były wyrobione!).
Kapłan nie mógł już dłużej przepuszczać - przebił, a Besse zrzucił karo, zabił odwrót karowy asem i po dojściu de stołu ósemką pik (stąd uprzednia, wysoka przebitka) na fortę kier zrzucił ostatnie karo.
Ciągle jeszcze brakowało do wygrania jednej lewy, ale w trakcie rozgrywki, Bessę dowiedział się, że as trefl jest w ręce W. Toteż zagrał trefla ze stołu i spokojnie dołożył z ręki blotkę.
As, jak zaczarowany ukazał się na stole, co było uwieńczeniem, tej karkołomnej, ale jakże trafnej rozgrywki. Nie była to celność przypadkowa, a wynikająca z precyzji - Besse wiedział że skoro W miał pięć kar, cztery kiery i dwa piki, to as trefl musi być drugi.
Aby technika była użyteczna w grze, plany muszą się opierać na (tak jak ma to miejsce w inżynierii) na precyzyjnych obliczeniach. Inaczej, najwspanialsza koncepcja rozsypie się jak domek z kart.


wykonanie: Strony internetowe gdańsk - Netidea.pl