<< Strona główna
Księgarnia brydżowa Księgarnia brydżowa Księgarnia brydżowa Poznajmy się BBO
Szukaj

Autor: Krzysztof Jassem
Artykuł z kwartalnika Przegląd Brydżowy 4/1990 r.

Krzysztof Jassem

Fałszywe gołębie, puste klatki


    Słynny matematyk niemiecki, Dirichlet, sformułował przed laty następującą zasadę:

 Jeśli mamy n klatek i w każdej z nich znajduje się co najwyżej jeden gołąb,
to gołębi jest co najwyżej n.

    To banalne na pozór stwierdzenie znajduje piękne zastosowania w matematyce i... w brydżu. Typowa sytuacja brydżowa, w której można zastosować prawo Dirichleta wygląda mniej więcej tak: Rozgrywający ma w trzykartowej kartówce rozstrzygnąć, czy impasować damę kier u W, czy grać z góry. Rozgrywający przypomina sobie, że W jest podejrzany o posiadanie dziesiątki pik. W ostatnich trzech kartach nie mieszczą się u jednego gracza zarówno dziesiątka pik, jak i trzecia dama kier. Rozgrywający gra więc górą, a gracz E, któremu spadła druga dama, podejrzliwie odsuwa się od stolika i jeszcze mocniej przyciska karty do piersi.
    Czy będąc obrońcą możemy poradzić coś na to, aby podstępny lis nie wyłowił nam naszej najcenniejszej gołębicy? Ależ owszem, Ależ tak. Możemy na przykład zapełniać klatki fałszywymi gołębiami, albo na odwrót przekonywać złego lisa: „Tutaj lisku, tutaj jest miejsce na tę piękną gołębicę, której szukasz", gdy tymczasem we wskazanej przez nas klatce znajduje się bezwartościowy staruszek, który nie trafi z listem nawet na najbliższą pocztę.
    Część z państwa myśli sobie: ,,Po co mi te machlojki z pustymi klatkami, nie mówiąc już o fałszywych gołębiach. Ja gram w brydża uczciwie i takie wymysły nie są mi potrzebne". Pierwsze rozdanie ma za zadanie przekonać, że nawet tym uczciwym warto przeczytać ten artykuł, aby uniknąć takiej przykrości, jaka spotkała obrońcę. Na Turnieju Targowym w Poznaniu mój partner, rozgrywał 3 BA po prostej licytacji: 1 BA - 3 BA. Oto rozkład:

 
 A 9 6
 6 5 3 2
 K D 6 2
 D 5
 
 7 4 3 2
 D W 10 8
 9 7
 7 4 3
 K D 8
 9 7
 10 8 3
 A 10 9 6 2
 
 W 10 5
 A K 4
 A W 5 4
 K W 8
 

    Wist damą kier został zabity królem. Rozgrywający zagrał trefla do damy i asa. E ponowił kiera, którego rozgrywający przepuścił. W przejął kiera, aby podegrać pika. Lewę zabrał E królem i odwrócił w trefla. Rozgrywający ściągnął cztery kara i teraz obrońca E dojrzał swoją szansę. Na czwarte karo wyrzucił blotkę pik!. Powstała czterokartowa końcówka:


 A 9
 6 5
 ---
 ---

 7
 W 10
 ---
 7
 D
 ---
 ---
 10 9 6

 W 10
 A
 ---
 K


    Rozgrywający zgrał króla kier i króla trefl, wyrzucając ze stołu kiera. Teraz zagrany został walet pik, ale kiedy W dodał siódemkę, rozgrywający ku rozczarowaniu obrońców zadysponował ze stołu asa, zgarniając w ten sposób smakowity zapis za dziesięć lew.
Odrzucenie się od damy pik we wczesnej fazie było sprytne i prawdopodobnie okazałoby się skuteczne, gdyby rozegranie pików było dla rozgrywającego palcówką. W konkretnym rozdaniu nie było żadnego zgadywania. Kiedy rozgrywający zgrał ostatniego trefla, obrońca W musiał jeszcze trzymać dwa kiery. W trzech kartach nie miał więc już miejsca na druga damę pik. Impas był więc bezsensowny.
Dziwnym zbiegiem okoliczności w tym samym turnieju byliśmy obrońcami w podobnym rozdaniu:

 
 A D 10 8 5
 6 5
 A 7 5
 K 8 2
 
 W 7
 D 10 7 4
 W 10 9
 W 7 5 3
 K 9 4 2
 A 8 3 2
 8 4 3 2
 9
 
 6 3
 K W 9
 K D 6
 A D 10 6 4
 

West North East South
   1  pas  2
 pas  2  pas  3 BA
 pas  pas  pas  

    Zdecydowałem się na wist waletem karo. Rozgrywający wziął lewę królem w ręku i zaczął grać trefle. Po stwierdzeniu złego podziału rozgrywający oddał mi lewę treflową. Pospiesznie zagrałem w czwórkę kier. Partner wiał lewę asem i powtórzył kiera. Impas waletem, wziąłem damą i ponownie w kiera. Rozgrywający ściągnął kara, utrzymując się w ręce i w końcówce:


 A D 10
 ---
 ---
 ---

 W 7
 10
 ---
 ---
 K 9
 8
 ---
 ---

 6 3
 ---
 ---
 4


zagrał ostatniego trafia. Wyrzuciłem dziesiątkę kier, robiąc w ten sposób miejsce w moich klatkach na tego najlepszego gołąbka: króla pik. Teraz mój partner mógł wysinglować króla, licząc na wzięcie dwóch ostatnich lew. Aby było jeszcze piękniej, do zagranego z ręki pika dołożyłem waleta i... wszystko na nic. Rozgrywający policzył wzięte lewy, upewnił się, że as pik jest dziewiątą i huknął asem, aż miło. Spadający król nie zrobił na nim żadnego wrażenia. Z tej to powiastki morał: żeby pobić przeciwnika jego własną bronią, trzeba najpierw być pewnym, że ma on tę broń w swoim arsenale.
    W kolejnych rozdaniach rozgrywający będzie miał trochę większe umiejętności, co w połączeniu z odrobiną naiwności zapewni sukces obronie.
    Poniższe rozdanie to przykład zapełnienia klatki fałszywym gołębiem. Spróbujmy tym razem zrobić analizę, widząc tylko dziadka:

 
 6 5
 A D 10 6
 10 8 5 4 3
 A 5
 A K D 8 7
 W 8 5 4
 7
 D 6 4

West North East South
 1  pas  2  3
 3  5  pas  pas
 pas      

    Jako obrońca zaczęliśmy od ściągnięcia dwóch pików, partner wskazał nieparzystą ilość. Aby położyć kontrakt musimy u partnera zastać króla trefl lub kier (albo lewę atutową). Jeśli partner posiada króla kier, to wynik rozdania nie zależy od naszych poczynań (a od tego, czy rozgrywający ma singla w tym kolorze). Jeśli natomiast partner ma tylko króla trefl, to rozgrywający jest w stanie wziąć 5 lew karowych, przebitkę pikową, asa trefl i cztery kiery pod warunkiem, że trafi na rozkład tego koloru. Czy możemy coś zrobić, aby utrudnić mu to zadanie?
    Tak. Powinniśmy zagrać w trzeciej lewie damę trefl. Nic nas to nie może kosztować, a robi wrażenie, że posiadamy waleta. Popatrzmy na końcówkę, do której dochodzi, jeśli rozgrywający miał układ 3-3-5-2 z królem kier:


 ---
 A D 10 6
 ---
 5

 ---
 W 8 5 4
 ---
 4
   
     Nieistotne
   

 ---
 K 9 2
 A
 8


    S ciągnie ostatniego atuta. Wyrzucamy kolejnego trefla, wciąż, „trzymając" waleta. Rozgrywający powinien policzyć, że w czterokartowej końcówce nie starcza nam klatek na waleta trefl i czwartego waleta kier.
W następnym rozdaniu będziemy wpychać fałszywego gołębia do klatki naszego partnera (miejmy nadzieję, że się nie obrazi):

 K D
 A K 6
 10 6 4
 D W 10 8 4
 
 W 10 9 6 4
 8 7 4
 9 5 3
 A 3

West North East South
       1 BA
 pas  2  pas   2
 pas  4 BA
pas  5
 pas  6 BA
   pas...   

    Partner wistuje w siódemkę trefl. Bierzemy asem i liczymy lewy rozgrywającego. Cztery trefle, prawdopodobnie trzy piki, as karo i - jeśli ma damę kier - cztery kiery. Razem dwanaście. Lepiej więc załóżmy, że partner posiada chronioną damę kier. Nawet wtedy nie jest zbyt różowo, bo partner może znaleźć się w przymusie krzyżowym z dwoma czerwonymi damami. Na całym świecie wszyscy rozgrywający wolą wygrać szlemika na przymusie niż na impasie, więc musimy zrobić coś ekstra, aby rozgrywający zrezygnował jednak z przymusu. Zagrajmy dziesiątkę pik!

 
 K D
 A K 6
 10 6 4
 D W 10 8 4
 
 8 5 3
 D 10 3
 D 8 7 2
 7 6 5
 W 10 9 6 4
 8 7 4
 9 5 3
 A 3
 
 A 7 2
 W 9 5 2
 A K W
 K 9 2
 

    Rozgrywający najprawdopodobniej odegra piki, sprawdzi dwa czerwone asy i zacznie ściągać trefle. Przed zagraniem ostatniego trefla rozgrywający stanie przed problemem:

 
 ---
 K
 10 6
 10
 
 ---
 D 10
 D 8
 ---
 W
 8
 9 5
 ---
 
 ---
 W 9
 K W
 ---
 

    Jeśli S łatwowiernie uwierzy, że W posiada waleta pik, ani chybi porzuci pomysł przymusu: Aby zadusić gracza W, musiałby on posiadać dwie chronione czerwone damy, co razem z waletem pik stanowiłoby pięć gołębi w czterech klatkach. Przymuszanie gracza E jest głupawe, bo lepiej sprawdzić możliwość drugiej damy kier, i w razie potrzeby zaimpasować karo. Tak więc rozgrywający z bólem serca rezygnuje z efektownego przymusu na korzyść prozaicznego impasu i... jedyne, co mu pozostaje po rozdaniu, to westchnąć: „A tak właśnie czułem".
    Ostatnie rozdanie to niezwykle efektowny i zarazem autentyczny przykład podarowania partnerowi fałszywego gołębia. Rozkład pochodzi z kongresu brydżowego w Estonii i został opisany w biuletynie IBPA. Popatrzmy tym razem na rozdanie z punktu widzenia rozgrywającego:

 7 6 3
 4
 K W 9 8 5 4
 K W 8
 ---
 A K D 9 7 6 3 2
 3
 A 9 6 5

West North East South
               1 (16+)
 3 4  4 6
  pas  pas  pas  
       

    Rozgrywający przebił wist pikowy atutem i przeciągnął pięć kierów. Obaj obrońcy dodali dwukrotnie do koloru, następnie W wyrzucił trzy piki, a E po jednej karcie w każdym z bocznych kolorów. Rozgrywający zagrał karo do waleta, który został pobity asem. Rozgrywający przebił odwrót pikowy i ściągnął ostatniego atuta, W znowu wyrzucił pika, a E usunął drugiego trefla. Rozgrywający zagrał trefla do króla, W dodał dziesiątkę. Zagrano króla karo i obaj obrońcy dołożyli blotki. Pozostała dwukartowa końcówka, w której trzeba było rozwiązać kolor treflowy. Jak na razie W pozbył się sześciu pików, więc powinien mu jeszcze jeden zostać (blok był po partii). Ponadto wciąż jeszcze trzymał damę karo. Nie miał więc już wolnej klatki na damę trefl. Z dużą pewnością siebie rozgrywający zaimpasował damę i jakież było jego zdziwienie, gdy impas nie wyszedł. A oto rozwiązanie tej tajemnicy:

 
 7 6 3
 4
 K W 9 8 5 4
 K W 8
 
 A K W 9 8 4 2
 10 8
 10 7
 D 10
 D 10 6
 W 5
 A D 6 2
 7 4 3 2
 
 ---
 A K D 9 7 6 3 2
 3
 A 9 6 5
 

    Nieszczęśliwym rozgrywającym był Janiks Bendiks, a pomysłowym obrońcą Valdiks Pilenieks.
    Do hodowcy, który dba o swoje gołębie, ptaki chętnie wracają. Chrońmy więc swoje brydżowe gołąbki, to może i do nas będą prędko powracać.

wykonanie: Strony internetowe gdańsk - Netidea.pl