Jak wygrywać przy stoliku, czyli bystre oko pana Ferdynanda
Jest sprawÄ… oczywistÄ…, że umiejÄ™tnoÅ›ci każdego brydżysty potrafi zmarnować kiepski w pomyÅ›lunku partner. SÄ… oczywiÅ›cie tacy, którzy potrafiÄ… walczyć przy brydżowym stoliku z trzema przeciwnikami jednoczeÅ›nie (czytaj: ten z lewej, ten z prawej i ... osobisty partner na dokÅ‚adkÄ™), ale do takich asów nie należy z pewnoÅ›ciÄ… niejaki pan Ferdek. Ten niewÄ…tpliwie ambitny brydżysta wiedziaÅ‚, co prawda, że dobry partner to podstawa sukcesu, tyle tylko, że jakoÅ› nie znalazÅ‚ siÄ™ geniusz, potrafiÄ…cy nadążyć za tokiem myÅ›lowym naszego bohatera.
Tak było do czasu, aż wreszcie stało się...
Jak wieść niesie, któregoÅ› wieczoru, podczas gry w kóÅ‚eczko u znajomych, pan Ferdek poznaÅ‚ wysokiej klasy brydżystkÄ™, o jakiej darmo marzyć zwykÅ‚emu Å›miertelnikowi. Nie owijajÄ…c w baweÅ‚nÄ™ dodam w tym miejscu, że chodzi tu o paniÄ… KrysiÄ™, czarujÄ…cÄ… wdowÄ™ po aptekarzu, która jako jedyna potrafiÅ‚a sprostać wysokim wymaganiom stawianym przez pana Ferdka. Zdaniem zÅ‚oÅ›liwych przydatność pani Krystyna, jako partnerki, polegaÅ‚a nie tyle na dobrej grze, co na okazywaniu gÅ‚oÅ›nych zachwytów towarzyszÄ…cych każdemu zagraniu naszego mistrza, sÄ…dzić jednak można, że byÅ‚y to tylko zwykÅ‚e plotki, a takie w poważnych publikacjach pomijamy.
Tak na marginesie mówiÄ…c bliższe poznanie z paniÄ… KrystynÄ… miaÅ‚o również swoje ciemne strony, jako, że para ta znalazÅ‚a siÄ™ szybko na ustach caÅ‚ego miasta. Nie dziwmy siÄ™ temu zbytnio ponieważ miejscowe posiadaczki nietypowych beretów, z wÅ‚aÅ›ciwÄ… sobie czujnoÅ›ciÄ… ustaliÅ‚y, że pan Ferdek sprawiÅ‚ sobie w lumpeksie poniemiecki garnitur, po drugie natarÅ‚ wypÅ‚owiaÅ‚e wÄ…sy zagranicznym szuwaksem, a po trzecie wreszcie zrzuciÅ‚ kilka zbÄ™dnych kilogramów, co zdarza siÄ™ czynić mężczyznom stanowczo zakochanym, i to na Å›mierć. OczywiÅ›cie zgorszone matrony kipiaÅ‚y również z oburzenia, że Å›wiÄ™tej pamiÄ™ci pigularz nie ostygÅ‚ jeszcze w grobie, a już pani Krystyna uprawia karciarstwo z nowym absztyfikantem – zostawmy to jednak bez komentarza, jako że najważniejszy dla naszego opisu jest fakt, iż krajowemu brydżowi przybyÅ‚a kolejna, mistrzowskiej klasy para.
Od tego momentu (czytaj: od momentu poznania) zaczÄ…Å‚ siÄ™ brydż na serio. Rezolutna pani Krysia wspierana mistrzostwem pana Ferdka wygraÅ‚a kilka roberków na wieczorkach u cioci, po czym sprowokowana odnoszonymi sukcesami postanowiÅ‚a namówić swego partnera, do wyjÅ›cia z opÅ‚otków i zrobienia kariery na miarÄ™ miÄ™dzynarodowÄ….
Nie da siÄ™ ukryć, że zapowiedź ta rozbawiÅ‚a do Å‚ez liczne grono lokalnych brydżystów, jednak uÅ›miechy szybko zgasÅ‚y, gdy wyszÅ‚o na jaw, iż pan Ferdek pofatygowaÅ‚ siÄ™ przeczytać wymyÅ›lony przez kolegÄ™ system licytacyjny „PeruwaÅ„ski Trefl”, a maÅ‚o tego – zapoznaÅ‚ z tym systemem paniÄ… KrystynÄ™. Ów znakomity system i wrodzona mÄ…drość obojga partnerów pozwalaÅ‚ na konkretne przypuszczenie, że para ta jest w stanie zÅ‚amać w póÅ‚ dowolnej maÅ›ci przeciwników, tyle że należaÅ‚o to uczynić poprzez przeniesienie siÅ‚y swej gry na solidnej klasy turnieje brydżowe.
Od sÅ‚ów do czynu, i faktycznie – taka okazja nadarzyÅ‚a siÄ™ podczas turnieju Korespondencyjnych Mistrzostw Województwa Pomorskiego (sesja III), na których opisywana przez nas para postanowiÅ‚a pokazać wszystkim oponentom, gdzie raki zimujÄ….
Niestety, live it’s brutal, bo już od poczÄ…tku turnieju zmanierowani przeciwnicy uparli siÄ™ zszargać dobre imiÄ™ pani Krystyny, a także, co jest niedopuszczalne, pana Ferdka. MówiÄ…c wprost – oponenci grali bez cienia respektu dla naszych bohaterów, zdobywajÄ…c maksy jak na zawoÅ‚anie, a na dodatek wyrażajÄ…c z tego powodu gÅ‚oÅ›no objawiany Å›miech i szydercze zadowolenie.
Szczerze powiedziawszy zÅ‚oÅ›liwi przeciwnicy nie musieli siÄ™ zbytnio o te maksy starać, bo zarówno pan Ferdek, jak i pani Krystyna moczyli ostro przy stole, na szczęście ten pierwszy doszedÅ‚ do wniosku, że nadszedÅ‚ czas na zmianÄ™ taktyki pozwalajÄ…cej na udzielenie prawdziwej lekcji brydża opornym przeciwnikom.
- Krycha, sama widzisz że przyszÅ‚o nam walczyć z nadÄ™tymi cwaniakami – okreÅ›liÅ‚ przeciwników pan Ferdek – na szczęście jest na nich prosty sposób, który od teraz zastosujemy – dodaÅ‚ poufnie.
Obfite popiersie pani Krystyny wyraźnie zafalowaÅ‚o, a pan Ferdek kuÅ‚ żelazo, póki gorÄ…ce.
- Ropuszko, jeÅ›li zdarzy sie, że nie bÄ™dziemy mieli w rozdaniu uzgodnionego atutu, wybieraj mój kolor, a ja tym mÄ…dralom pokażę takÄ… rozgrywkÄ™, że im oczy spuchnÄ… – zakoÅ„czyÅ‚ jednoznacznie.
Oczywiście pani Krystynie, ślepo wierzącej panu Ferdkowi, nie trzeba było tego dwa razy powtarzać, jak na złość jednak kartę ofensywną otrzymywali przeciwnicy, aż wreszcie po kilku rundach, w ręce naszej pary trafiło rozdanie oznaczone numerem 23.
Partner Mistrza |
|
Mistrz |
||||||||||||||||
|
|
|||||||||||||||||
|
LicytacjÄ™ otwieraÅ‚ pan Ferdynand kÅ‚adÄ…c na stole zielony kartonik z napisem pas. To samo uczyniÅ‚ przeciwnik z lewej, a pani Krystyna zgodnie z naukami pÅ‚ynÄ…cymi z PeruwiaÅ„skiego Trefla zalicytowaÅ‚a ZACZEPNE jedno trefl. Po prawej rÄ™ce pana Ferdka zasiadaÅ‚ znany mistrz ligowy, który widzÄ…c, że trafiÅ‚a mu siÄ™ para jeleni, postanowiÅ‚ zamieszać w licytacji zgÅ‚aszajÄ…c blokujÄ…ce 2♦. Pan Ferdek siÄ™gnÄ…Å‚ po czerwonÄ… kartkÄ™ z tÅ‚ustÄ… kontrÄ…, a pani Krystyna, po pasie przeciwnika, zgÅ‚osiÅ‚a posiadane kiery. Po pasie mistrza ligowego pan Ferdek objawiÅ‚ nader Å›miaÅ‚o 2♠, (jak później wyjaÅ›niaÅ‚, nie jest sztukÄ… zalicytowanie 2BA, majÄ…c w karcie tak Å‚adnÄ… czwórkÄ™ pik).
Dalej poszÅ‚o gÅ‚adko. Pani Krystyna uznaÅ‚a, zgodnie z udzielonÄ… radÄ…, że czas zapomnieć o swoich kierach i przeniosÅ‚a licytacjÄ™ na partnera poprzez uzgodnienie pików wÅ‚aÅ›nie. W PeruwiaÅ„skim Treflu szlemik jest już wÅ‚aÅ›ciwie przesÄ…dzony, pani Krystyna myÅ›laÅ‚a nawet o wielkim szlemie, na drodze do tego kontraktu stanÄ…Å‚ jednak mistrz ligowy, który już po szlemiku w pikach znalazÅ‚ z szybkoÅ›ciÄ… Å›wiatÅ‚a czerwony kartonik z literkÄ… „D”, a nastÄ™pnie, dumny niczym paw, rozejrzaÅ‚ siÄ™ wokóÅ‚, zbierajÄ…c milczÄ…ce pochwaÅ‚y caÅ‚ego wianuszka kibiców.
No i zaczęło się..
Partner mistrza ligowego wymaszerował w karo, pan Ferdek wyrzucił ze stołu kiera, a mistrz postawił dziesiątkę karo, nadbitą przez pana Ferdka waletem.
Teraz mogÅ‚o siÄ™ zdawać, że pan Ferdek stanÄ…Å‚ przed zadaniem co robić dalej, taki problem może jedynie dotykać maÅ‚o czujnych brydżystów, a nie akurat pana Ferdka, który – mówiÄ…c wprost - zapuÅ›ciÅ‚ żurawia w karty mistrza, w chwili kiedy ten wymieniaÅ‚ uÅ›miechy z kibicami. Bystro oko pana Ferdynanda dostrzegÅ‚o czwartego asa pik i resztÄ™ kart w kolorach czerwonych, co daÅ‚o poczÄ…tek niesamowitej rozgrywce.
Po zdobyciu lewy na waleta karo pan Ferdek zagraÅ‚ z rÄ™ki blotkÄ… pik i postawiÅ‚ ze stoÅ‚u waleta, którego Mistrz chytrze przepuÅ›ciÅ‚, liczÄ…c na próbÄ™ przejÅ›cia do rÄ™ki rozgrywajÄ…cego za pomocÄ… trefli.
Nie takie numery z panem Ferdkiem jednak. Ten zagraÅ‚ króla pik (!), rozczarowany Mistrz Å‚upnÄ…Å‚ go asem, a partner mistrza dorzuciÅ‚, nolens volens, damÄ™. Odwrócone przez mistrza ligowego karo pan Ferdek aresztowaÅ‚ asem, wykonaÅ‚ nastÄ™pnie udany impas kier, po czym zagraÅ‚ ze stoÅ‚u blotkÄ… pik, impasujÄ…c dziewiÄ…tkÄ™(!) mistrza, a nastÄ™pnie odebraÅ‚ mistrzowi ligowemu ostatniego pika. Teraz kier z rÄ™ki, kolejny impas i reszta lew staÅ‚a sie faktem!
Bujne popiersie pani Krystyny powtórnie i jeszcze bardziej znaczÄ…co zafalowaÅ‚o, mistrz z partnerem skoczyli sobie do gardeÅ‚, (bo przecież grÄ™ obkÅ‚adaÅ‚ definitywnie wist w trefla), a pan Ferdek starannie zapisaÅ‚ caÅ‚y rozkÅ‚ad, bo warto pokazać caÅ‚emu Å›wiatu, jak zdobywa siÄ™ maksy w tak ważnym turnieju.
Z informacji, które posiadam wynika, że zachwycona grÄ… partnera pani Krystyna zaprosiÅ‚a pana Ferdka na Å›niadanie poprzedzone kolacjÄ… przy zapalonych Å›wiecach, mnie pozostaje przypomnienie w tym miejscu sÅ‚ów znanego Arcymistrza, pytanego kiedyÅ› przez mÅ‚odego adepta sztuki brydżowej, o poczÄ…tki jego kariery przy brydżowym stoliku
Zabiegany Arcymistrz nie miaÅ‚ czasu na zbyt dÅ‚ugi wykÅ‚ad, ale udzieliÅ‚ pouczajÄ…cej odpowiedzi, że przygodÄ™ z brydżem należy zacząć od ... trzymania kart przy orderach, by nie „zbÅ‚Ä…dziÅ‚o” tam oko przeciwnika.
Można mniemać, że żartobliwa porada Arcymistrza niosła za sobą pewną dozę zabawnej ironii, przypominam jednak w tym miejscu nieuważnym brydżystom, że pan Ferdek nadal intensywnie hasa po turniejach, a jego sokole oko nic nie straciło ze swej brydżowej przydatności...