<< Poprzednia | Następna >> | |
Maurycy Rustecki | ||
Świat Brydża 2/1995 MAURYCY RUSTECKI
W dn. 5. stycznia serce Maurycego Rusteckiego odmówiło bezpowrotnie posłuszeństwa. W wieku zaledwie 47 lat zmarł nasz serdeczny kolega, ulubiony przez czytelników autor, znakomity brydżysta, a nade wszystko wspaniały Człowiek. Niemal od momentu powstania Świata Brydża, Maurycy uczestniczył w Jego redagowaniu. Gdy przeczytałem Jego pierwsze opowiadanko byłem zachwycony, a każdy nowy artykuł w zachwycie tym mnie utwierdzał. Równie wysoko oceniali Jego twórczość czytelnicy. Gdy na turniejach pojawiał się kolejny numer ŚB, często padało pytanie: - A jest artykuł Rusteckiego? - Jest. -To kupuję! Był Maurycy autorem niezwykle płodnym, wkrótce powstał więc pomysł wydania książki. Ci co czytali Asa w impasie przyznają, że jest to książka znakomita. W tym roku zamierzaliśmy wspólnie wydać drugi tom Jego brydżowych opowieści. Niestety... Zawsze pozostawał jakby w cieniu innych. Niezwykle związany ze swymi kolegami z drużyny (Łączność, Olsztyn - brązowi medaliści Drużynowych Mistrzostw Polski '91) grywał głównie z nimi. Nie rozpycha) się łokciami przez życie, dlatego być może nie startował w zbyt wielu turniejach międzynarodowych, nie dotarł nigdy do reprezentacji Polski. A graczem był wybitnym. Najcudowniejszy partner - mówi o Nim Danusia Hocheker. - Tolerancyjny, wyrozumiały, a Jego skupienie w czasie gry było czynnikiem niezwykle mobilizującym partnera. Na co dzień nie koncentrował się na sprawach błahych. Długopisy gubił niemal każdego dnia. Pewnego razu przemaszerował cały Poznań w kapciach muzealnych, bowiem wychodząc z muzeum myślami by! już znacznie dalej. Tak roztargniony w życiu codziennym, podczas gry stawał się niezwykle skrupulatny. Walczył o każdą lewę, a Jego nienaganna technika i często stosowane zagrania psychologiczne pozwalały realizować kontrakty księżycowe. Dopiero w artykułach ujawniał się w pełni Jego nieprzeciętny dowcip. Jak mówi Jego szef, a także brydżowy partner dyr. Zenon Szczygliński, był to dowcip "inny" - trafiał celnie, subtelnie prowokował, ale nigdy nie sprawiał przykrości. Jedno wiem na pewno - kontynuuje Danusia Hocheker, - On mnie nauczył grać w tego większego brydża. Jemu zawdzięczam swe brydżowe umiejętności oraz sukcesy, do mistrzostwa świata włącznie. Był i zawsze będzie moim idolem! W ZETO Olsztyn - gdzie przepracował ponad 20 lat - jedno Mu się nie udało: nie udało się mieć żadnego konfliktu z kimkolwiek - wspomina dyr. Zenon Szczygliński. Był programistą "leniwym". Jego programy są genialnie krótkie, przejrzyste i eleganckie. Będą używane jeszcze przez wiele lat. Ci, którym przyjdzie je modyfikować, będą mieli rzadką przyjemność obcowania z estetycznym i przyjemnym utworem przewidującego autora. Lubił pomagać innym - zwłaszcza w lokalizacji błędów zapętlenia; chwilę analizował, uśmiechał się i zwykle komentował: "...ale się człowiek napracował...". Po czym wskazywał przyczyny kłopotów i nieśmiało sugerował, że może lepiej byłoby te sto skomplikowanych instrukcji zredukować do kilku prostych. Potrafił przez kilka dni zrobić to, co niektórym zajęłoby dwa miesiące. Był niezwykle odpowiedzialny i uczciwy w pracy. Docenił zdolności i wiedzę brydżową trenera Maurycego Rusteckiego Zarząd Główny PZBS powierzając Mu obowiązki kapitana reprezentacji Polski Juniorów. Był to wybór niezwykle trafny. Pod Jego kapitanatem nasi juniorzy zdobyli w ubiegłym roku brązowy medal Mistrzostw Europy Juniorów i powrócili tym samym, po 12 latach, do czołówki europejskiej. Za swe osiągnięcia szkoleniowe Maurycy Rustecki otrzymał tytuł trenera roku 1994. Wiele dobrego można by pisać jeszcze o Maurycym, przytaczać Jego piękne brydżowe zagrania. Dziś, poprzestańmy na wypowiedzi Jego przyjaciela Zenona Szczyglińskiego: Jeśli jest niebo, to warto starać się tam trafić. Maurycy czeka tam na nas i wreszcie wszystko zdążył dobrze przygotować: prosty i piękny system licytacyjny, logiczne i czytelne sygnały, i dobrą, mocną kawę. Pogramy sobie dłuższą chwilę. Władysław Izdebski |